Ship Time! cz.2 Kapi x Krzesąd ,,problemy związkowe"

Każdy związek ma swoje problemy, to fakt a nie teza. Choćby nie wiem jak bardzo zgodna i ubóstwiająca się jest para coś musi być nie tak. Mój chłopak jest cudowny, jego niewinne spojrzenie jakim obdarza mnie swoimi zielonymi oczyma...Czy też fakt że mimo upływu czasu potrafi się rumienić jakbyśmy dopiero co odkrywali nasze uczucia...I jeszcze jego ładna sylwetka, no po prostu jest zgrabny i na swój sposób kształtny. I w tym momencie pewnie zastanawia co jest moim problemem...Otóż Kapiś ma pełno kompleksów i dziwnie reaguje na moje próby romantycznego zaskakiwania go...Pierwszą rzecz łatwo zrozumieć ale drugą lepiej żebym wyjaśnił. Otóż od jakiegoś czasu mieszkamy razem i to Kapi jest swego rodzaju gospodarzem domu...To znaczy specjalizuje się w porządkach i gotowaniu choć rzecz jasna mu pomagam. A co to ma do dziwnych reakcji? Otóż przykładowo wczoraj kiedy gotował obiad nabrałem ochoty żeby pocałować go w jego niezwykle czuły kark...Prawda że to coś przyjemnego? Otóż niekonieczni, gdyż zareagował uderzeniem mnie tyłem głowy w twarz. Przepraszał mnie i w ogóle ale to nie był pierwszy raz i nie ostatni. Za to plan na romantyczny wieczór zmienił się w pierwszą pomoc dla mojego nosa który zaczął zmieniać się spuchniętą bulwę. Twarz już mnie nie boli, jednak niesmak pozostał...I mam pomysł jak temu zaradzić. Aktualnie leżymy sobie na kanapie i tuląc się w ciszy oglądamy jakiś głupi horror o seryjnym mordercy w stroju lekarza z czasów epidemii czarnej śmierci. A przynajmniej tak twierdzi film i Kapi który aktualnie jest wygodnie ułożony na mnie...Mam idealny dostęp do jego szyi co ułatwia mi wykonanie moich planów. Jakie one są? Otóż będę go pieścił tak długo dopóki nauczy się że moje romantyczne ataki to coś dobrego. Nie czekając zbliżyłem się trochę i lekko wgryzłem się w jego kark. To wywołało u niego lekki jęk i wzdrygnięcie, jak uroczo. 
-Co ty robisz? 
-Nabrałem ochoty na trochę "galaretka".
Jestem pewny że się zaczerwienił i dobrze mam nadzieję na sporo różu na jego twarzy tego wieczoru. Nie czekając na jego dalsze reakcje czy sprzeciw przyssałem się do tej gładkiej szyi. Kapi zaczął mruczeć i pewnie zastanawiać się nad tym co powiedzieć a najzabawniejsze jest to że mimo przemyśleń nadal nie wpasuje się w to co aktualnie robimy. Co w sumie przypomina mi o jego trzeciej wadzie. Potrafi dzielić się swoimi myślami na naprawdę dziwne tematy przez które nie każdy umie utrzymać powagę. 
-Ah...skąd ci się to tak nagle wzięło? 
-Bezbronny, piękny chłopak na leżący na mnie i którego delikatne włosy drażniące moją skórę...Także to nie było nagłe. 
Po tych słowach wróciłem do poprzedniego zajęcia. Poddasz się temu czy może wykażesz się asertywnością kochanie? Moje usta pozostawały przy tej jakże cielesnej czynności ale i moje ręce poszły w ruch. Zacząłem wodzić bo jego ciele pieszcząc przy tym co wrażliwsze fragmenty.
-Prz-przestań...
Mógłbyś postarać się trochę bardziej Kapi...No dalej wierzę w ciebie!
-Przestań...bo chce żebyś mnie pocałował głupku.
W tym momencie zatrzymałem się, czyżby mój kochany galaretek dojrzał na tyle żeby powiedzieć czego chce? Przekręcił się i nasze twarze spotkały się ze sobą, nadal miał lekkie rumieńce. Niebawem nasze wargi spotkały się ze sobą i oczywiście to ja wygrałem walkę o dominacje. To nie jest tak że on nie umie się całować ale jest w tym delikatny i nieśmiały co nadal jest miłym doznaniem. Teraz zabrałem się za ruszanie palcami po jego kręgosłupie, przez koszulkę to nie to samo ale może coś poczuje. Nie zajęło długo aż oderwał się od mojej twarzy żeby energicznie łapać oddech.
-A tak serio Krzesąd. Co cię tak rozochociło? 
-Pomijając to że po prostu cię uwielbiam to mam dość...Tego że nadal nie jesteś oswojony z moim ciałem i...po prostu chce żebyś docenił że jesteś atrakcyjny.
Jego reakcja była urocza i typowa dla tego jak jest specyficzny. Mianowicie zsunął się lekko i schował głowę pod moim podbródkiem. 
-Wiem że kilka lat ze mną pewnie nie było łatwe...ale naprawdę dzięki tobie chcę i staram się pokochać moją osobę.
-Może i nie łatwe jednak zdecydowanie najprzyjemniejsze Kapi. Zresztą kocham te z twoich wad które cię nie krzywdzą. 
Chociaż moje dzisiejsze wewnętrzne wywody mogłyby świadczyć o mojej chęci zmienia go to jest to tylko częściowa prawda. Pragnę tylko by choć w pewnym stopniu kochał się tak jak ja go ubóstwiam. Może i nie mam na to dobrego sposobu lecz wolę dalej próbować. Z nadzieją że nie pogorszę sytuacji w jego główce. 
-Kocham cię chłopcze z lasu.
Dawno nie określał mnie tym głupim pseudonimem...Z drugiej strony czy ja wymyśliłem lepszy?
-Ja ciebie też Galaretku. 
-hahaha, Obaj wymyśliliśmy sobie żałosne tytułu. 
Żartuje czyli nie speszył się aż tak bardzo...To świetnie!
-Popatrz w ten sposób że nie nazywamy siebie w jakiś typowy sposób jak "misiu" czy "kruszyno"
-W takim przypadku nie wiem czy nasza oryginalność to coś dobrego. 
Dalej lekko chichotał co wdawało jego ciało w lekkie wibracje. Nawet przyjemne swoją drogą. Wydał z siebie lekki pomruk a ja już wiem co to oznaczało. Wpadł na jakiś pomysł! W takiej chwili nie wiem czy mam się bać czy się cieszyć. Nadal bez wiedzy na temat co się dzieje poczułem jak ze mnie wstaje. Chciałem zrobić to samo ale poczułem jego ręce na barkach. 
-Poczekaj tu a ja zaraz wrócę.
Mówiąc to uśmiechał się tak jakby chciał dodać sobie pewności siebie i zadziorności. I muszę przyznać że było to na swój sposób seksowne. Siedząc już wyczekiwałem na jego powrót...Trochę to zajęło ale znowu usłyszałem ten jego charakterystyczny krok. Otóż Kapiś czasem kładł taki nacisk na pięty że dało się odnieść wrażenie jakby specjalnie tuptał. Jego zadbane dłonie zakryły moje oczy...
-Nie podglądaj przez chwilę, dobrze?
-...Dobrze.
Co on takiego mógł wymyślić...Domyślam się a nawet jestem pewny ale wolę nie zapeszyć. Także teraz z zamkniętymi oczyma czekałem aż ustawi się przede mną. 
-Możesz już otworzyć.
Słyszałem w jego głosie niepewność ale zrobiłem co powiedział i...O Bogowie! Miał na sobie za dużą koszulę którą kiedyś niechcący kupiłem! Patrząc na to jak się zasłaniał miał chyba tylko nią. 
-Zechcesz mi zademonstrować co we mnie ci się tak podoba? No i wiesz pooswajamy nasze ciała.
-Z wielką chęcią.
Tak to zdecydowanie najciekawsza forma walki z kompleksami...I przy szczęściu taka na cały wieczór.

***
Mam nadzieję że ten "Ship Time" też przypadnie wam do gustu szczególnie że tym razem było to trochę uniwersum alternatywne heh. Bo w końcu normalnie byłaby mowa o bliznach i poza tym tu są trochę starsi niż w kanonie. :) Do przeczytania moi naoczni świadkowie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kącik pseudo-poetycki cz.1

Caedes cz.1 Koniec nudy

Również Caedes cz.15 Karnawał w krzywym zwierciadle z tym że w wydaniu dla Wici