Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Mundos cz.3 Świadomość

Obudziłem się i jedyne co jestem w stanie teraz stwierdzić... to to że było warto. Dziś kolejny dzień mojej nowej niewdzięcznej roboty. Zwlekłem się z łóżka i przebrałem się. Po tej aktualnie trudnej czynności otworzyłem drzwi a tam Ferro i Oswald.Wyglądali jakbym przerwał im w kłótni. Teraz resztę dnia będę zastanawiać się w czym przerwałem. Oswald posłał mu mordercze spojrzenie a następnie spojrzał na mnie. - Mistrzu dziś nadszedł dzień na pokazanie ci najciekawszego co tu mamy. -I dlatego ja się tym zajmę Oswaldzie. -Po moim trupie panie Ferro. Zauważyłem coś co jest tu bez sensu. Mianowice dziwnym tu jest to że Oswald szanuje mnie ale Ferra już nie a on jest wyższej rangi niż ja. Zastanawiając się nad tym dalej udawałem że ich słucham. Przerwałem swoje głowienie kiedy zorientowałem się że oni prawie ze sobą walczą. -Ale panowie ja tu nie widzę konfliktu interesów. Pójdźmy tam we trójkę. Ferro momentalnie się uśmiechnął uwydatniając sporą bliznę przechodzącą mu przez ust

Mundos cz. 2 Klasa

Obudziłem się i sądząc po czerwonym baldachimie to nie był koszmar czyli ziściło się najgorsze...zostałem nauczycielem. Zasłoniłem rękoma twarz i już zamierzałem płakać kiedy kiedy rozbrzmiało uderzanie w drzwi do mojego nowego pokoju. Wstałem żeby otworzyć drzwi z ciemnego drewna których istnienie zostało  zagrożone przez mojego nieznanego gościa. Zaraz kto mnie rozebrał ? Jestem w samej koszuli i pantalonach ale to chyba nie te same co ostatnio, te są z aksamitu , dobra teraz zaczynam się bać. Ale lepiej otworzę drzwi dopóki je mam. Moim oczom pokazał się postawny siwy gość mający z dwa metry i bujną brodę. Tak staliśmy w milczeniu badając się nawzajem wzrokiem niestety to on miał ładniejsze widoki. Skinął się względem mnie w wyrazie szacunku  -Witaj mistrzu Duncanie jestem prawodawca Oswald mam za zadanie oprowadzić cię po akademii. -A dasz mi się ubrać czy wolisz żebym przeszedł się w tym stroju? -Oczywiście że możesz się ubrać. Twoje ciuchy są w tej szafie. Wskazał na c

Mundos cz.1 Pętla

Tak o to mija kolejny dzień w mieście noszącym nazwę ,,Srebrny szczyt". Dziś będą wieszać niewinnego skazańca. Skąd wiem że jest niewinny? Bo to ja nim jestem.Tak ten gość w jakże epickim cylindrze to ja. Mym wierzchnim okryciem jest płaszcz. Jest ozdobionym złotymi nićmi przedstawiającymi rozmaite symbole kolektywy magów i technicznych z kościanymi guzikami na boku i wysokim kołnierzykiem. Poza tym mam krwistą chustę pod takowym która jak cały mój strój tworzy piękną kompozycje świetności. W skład której poza tamtymi fragmentami wchodzi moja biała i jakże od dawna posiadana koszula oraz brązowa kamizelka zdobywcza. A moje długie rękawice bez palców zapinane skórzanymi pasami to dopiero stanowi wielce unikatową historię. Poza tym mam wysokie buty który skopały nie jeden tyłek i spodnie po tym samym jegomościu co kamizelka. Miałem też monokl ale z dniem dzisiejszym przeszedł do historii. Jestem przystojnym mężczyzną w kwiecie wieku o średniej długości włosach będących w nieładzie.

Caedes cz. 12 Gra

Gdzie ja jestem? Zaraz... dom Adriana. Jestem w wannie? Przynajmniej mam blisko lustra. Jeżeli coś na mnie narysowali to naślę na nich Krzesąda. Dobra, moja twarz jest nietknięta. Czyli ci durnie jeszcze pożyją. Nie chcę mi się sprawdzać reszty ciała. Tylko czemu byłem w wannie? Nie wypiłem aż tyle... Rozpocząłem szukanie reszty. Zastanawiające, ktoś ukradł mi skarpetki... fajnie. Ta podłoga jest podgrzewana. Zapamiętać - kiedy rodziców Adriana nie ma w domu chodzić tu na boso. Chyba powinienem wrócić do poprzedniego zajęcia. Idąc w stronę kuchni usłyszałem szlochanie. To Vincent. Nie zauważył mnie. Schowałem się za blatem żeby mnie nie widział. Tylko po co? Chyba powinienem coś zrobić. Wstałem, zaszedłem go od tyłu i... przytuliłem. Nie miałem innego pomysłu. Chyba nie umiem pocieszać. - Co jest?! - Cześć, Vin. - Hej, Kapi. Długo tu jesteś? - Na tyle, że wiem iż jesteś smutny. - Aha. Czyli tylko tyle. - Rodzice, prawda? - Skąd? - Z tego co mi wiadomo są problematyczni. W

Caedes cz.11 Księgi

Dziś wstałem bez optymizmu...jak zawsze. I znowu moja kołderka na podłodze.Kocham to. Wole zadanie od tego czegoś wykonać od razu...Dziś wzywam Wicie i Monię. Razem przeszukamy bibliotekę starówki. A następnie razem udamy się do Adriana. Zebrałem się i umówiłem się z dziewczynami że spotkamy się przed moim celem. Po wyjściu z domu zorientowałem się że...znowu jest mgła tak jak wtedy kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy. Teraz mam pewność że to był on. Czym prędzej udałem się na przystanek...A tam nikogo nie było jak fajnie. Zacząłem pisać do Wici.. -,,Gdzie jesteście?" -,,Już jedziemy a ty?" -,,Czekam na autobus. Straszna pogoda." -,,No ale fajnie że się zobaczymy" -,,Też się cieszę Wiciu" -,, ^^ " Mój autobus przyjechał dość szybko a droga nie była długa. Wysiadłem na placu starego miasta i poszedłem do biblioteki. Widok starych budowli jak zawsze wywołuje u mnie pozytywne uczucia.Uwielbiam starówkę i szczerze chciałbym tu zamieszkać z... No

Caedes cz.10 Nowości

Od kilku dni nie wychodzę z domu. Aktualnie leżę sobie w moim barłogu i umieram sobie stopniowo. Pewnie wychodzę na niewdzięcznika. Oni mnie tyle szukali, a ja po prostu nie mam sił się z nimi widzieć. Przeze... mnie... nie ma już Asi. To moja wina... To przez to, że zaginąłem... Gdyby Krzesąd mnie wtedy doprowadził to pewnie wszystko skończyłoby się inaczej... Albo obaj bylibyśmy ranni i... eh, to zadręczanie mnie dobija. Wychodzę dziś na rozmowę z psychologiem policyjnym. Potem mogę zdychać w spokoju. Zrzuciłem kołderkę... Tęskniłem za tym. Czym prędzej wolę mieć to z głowy. Szykując się do wyjścia poczułem, że coś jest w kieszeni mojego płaszcza. Koperta... znowu to samo. ,,Witaj z powrotem.  Cóż, w ciągu czasu jaki ci dałem poznałeś przynajmniej podstawowe informacje. Brawo. Śmierć twojej przyjaciółki jest niefortunna. Powiedziałbym, że mi przykro, ale skłamałbym. Twoje zadania na następne siedem dni to  przeszukać bibliotekę wchodzącą w kompleks staromiejski i zjeść

Caedes cz.9 Powrót

W tej dziwnej chatce spało mi się dziwnie spokojnie. Choć przesiąknięta była rozmaitymi zapachami. Oraz praktycznie wszystko wydawało w niej dźwięki. Siemiomysł przekazał mi całą swoją wiedzę o Welesie choć było już za późno. Najwidoczniej podstawowa wiedza jaką mi przekazał wystarczyła żebym uniknął kary. Choć przez to zadanie od tego czegoś i tak prawie zginąłem. Krzesąd przerwał moje rozmyślania zbliżeniem się do mnie. Miał ze sobą jakieś ciuchy wyglądające jak z innej epoki. Szary cienki płaszcz, czapka z piórem oraz brązowa koszula czerwonymi wyszyciami. Poza tym były tam wysokie skórzane buty i spodnie koloru takiego jak płaszcz. - Dziś jest dzień próby. Zapewne chodzi mu o to, że dziś mam wstać pierwszy raz od dość dawna. Przebrałem się z pewną pomocą Krzesąda. Strasznie mi głupio i czuję się mocno nieporadny. Dziwi mnie, że nikt nie poruszał tematu tego tatuażu, który mimo zadanych mi ran pozostał nienaruszony. Krzesąd podał mi laskę zrobioną z gałęzi jakiegoś drzewa. B

Caedes cz.8 Lizanie ran

Ktoś... mnie ciągnie... po ziemi. Zimno tu... Ledwo co widzę. To boli! To w sumie oczywiste zważywszy, że przed chwilą zostałem... No właśnie... zabity? Czy może to sen i zaraz wszystko dobrze się ułoży? Znowu... ciemno... Dziwne czy im bliżej śmierci tym cieplej? Bo teraz zaczyna być ciepło. Zaraz... gdzie jestem? To nie zapach lasu... Świeży chleb? Otworzyłem oczy i... co to za miejsce?! Zaraz, to chata tego staruszka? Spróbowałem się podnieść... To był błąd, niebywały błąd!!! Mój krzyk, a raczej wycie z bólu było niekontrolowane.  - Cicho, Galaretko! Niektórzy tu śpią. Dźwięki, które się ze mnie wylały nie przypominały zbytnio słów.  - Rozumiem, że boli, ale leż spokojnie i nie wykonuj gwałtownych ruchów. Starałem się stłumić krzyk i uspokoić oddech, który był chaotyczny. - I nie wykonuj gwałtownych ruchów, bo możesz mieć uszkodzony kręgosłup. - Dzię...kuję. - Nie ma za co. A nie, jednak jest. On jest dziwny, ale... polubiłem go. Jako przyjaciela. - Ja już mówiłem

Caedes cz.7 Poszukiwania

* Adrian raz jeszcze.  Cieszy mnie, że się wyspałem. Dziś szukamy naszego kumpla. Jest 9.00?! W weekend wstałem o tej godzinie?! Nieważne. Czas się zbierać. Zebrałem się i czym prędzej pobiegłem do drzwi ignorując mojego ojca. Po prostu wyszedłem i jebnąłem drzwiami. Podzwoniłem do wszystkich ludzi. Zapowiedziałem im, że mają być w parku, a jak nie to zajebię. A więc to ten dziwny park, który lubi Kapi. Nawet spoko, przyznaję. Zaczęli się tu zjawić stopniowo. Na końcu przyszedł Blady obładowany jakimiś torbami. - Blady...? - Shto? - Co jest w tych torbach? - Zabezpieczenie, kumplu. W tym momencie Blady wyjął zawartość torby - trzy karabiny myśliwskie i tyle samo krótkofalówek. Ok, mogą się przydać. - Sztos, ziomeczku. - A teraz objaśnię wam jak się z tego korzysta... Po tłumaczeniu Bladego nareszcie dostałem broń w moje łapki! - W sumie to czemu nas tu sprowadziłeś? - Oczywiście, Mario, miałem zamiar do tego przejść. - Ok. - Zapewne zastanawiacie się czemu was tu sprow

Caedes cz.6 Zmartwienie

* Teraz czas na Adriana. Ach, ten długi weekend. Nareszcie mogę dłużej pospać po tym jak całą noc rysowałem.  - Wstawaj, pizdo!  W tym momencie moja mama otworzyła drzwi i wylała na mnie wodę. To duża szklanka czy małe wiadro? Nie wiem. Moja matka to farbowana blondyna zadbana jak na swój wiek. Uwielbiamy się wzajemnie tyrać. To taki nasz sposób na okazywanie sobie uczuć. - Czemu, mamo? - To proste, bo nie odpowiedziałeś. Jak ja ją kocham... Nie no ją naprawdę. Ojca nie. Wytarłem się i... ojciec się na mnie gapi. Ten bogaty menel ma mięsień piwny, ciemno siwe włosy z zakolami i zapuszczone bokobrody. - A teraz musisz... - Posprzątać dom, wynieść śmieci, zmusić sąsiednie państwa do uległości. - Nie no, tego ostatniego nie musisz. Nawet nie zauważył żartu. - A teraz zapierdalaj! Bez słów poszedłem robić to czego chciał. O dziwo jest dziś niebywale spokojny. Po robocie... czas na kumpli! Kapiś... nie odbiera? Od wczoraj nie mam z nim kontaktu. To dziwne

Caedes cz.5 Gusła

W ogóle dziś spałem? Nie wiem. On przez cały czas mógł tu przyjść. Kim on jest? Czyżby to ten dziwny chłopak, Krzesąd? Szkoda, że nie mam jak go zapytać. Mam jeszcze dwa dni na zadanie. Z jednej strony ciekawe czym byłaby ta kara, z drugiej strony nie chcę tego wiedzieć. Bardzo nie chcę tego wiedzieć. Dobra, nie ma co tak leżeć. Dziś i tak nie idę do szkoły, gdyż przez Konrada zalało całą szkołę. Wyruszam na wyprawę poszukiwawczą żeby odnaleźć Krzesąda! Postanowiłem pogodzić się z mówieniem do samego siebie. I tym razem kołderka wylądowała na podłodze. To element mojej codzienności. Nie to już moja tradycja. Czym prędzej przebrałem się i ruszyłem po śniadanie. Nareszcie nikt nie obrabował mnie z płatków. A teraz na wyprawę i nawet doktor mnie nie powstrzyma. Kogo ja oszukuję. Gdyby chciał, zabiłby mnie pstryczkiem w nos. Wtem rozbrzmiał mój telefon. Kto to? Kazama! - Hej, Kapi. - Cześć, Adrian. - Wpadniesz dziś do mnie? - Wybacz, nie mogę. Muszę załatwić coś ważnego. - Ok.

Caedes cz.4 Symbol

Nie spałem zbyt dobrze tej nocy. Ciągle i ciągle i ciągle uciekałem przed tym doktorem w ciemnym lesie. Już sam fakt, że było ciemno jest przerażający. Ach, ta nyktofobia. Taka piękna. Do tego on zawsze mnie łapał. Zawsze mnie znajdował. Muszę się przebrać. Spociłem się ze strachu.Moja twarz przybrała grymas zaskoczenia. To chyba jakiś żart!                                                                                  Tatuaż?  Na górnej część mojego ramienia mam tatuaż! Przecież ostatnio nie piłem. Choć nie, ja w ogóle nie piję. Przecież jestem grzecznym chłopcem. Okłamuję sam siebie. Ale to oznacza, że on tu był... w nocy. Nie dostrzegłem go choć budziłem się tak wiele razy. Czyżby moje sny to jego wpływ? Znowu mówię sam do siebie. Jakimś sposobem mam teraz coś na kształt odwróconego ,,A"na ciele. To jest chore. Jakiś pojeb włazi sobie do mnie do domu i robi mi tatuaż! Tak, to na pewno jakiś popapraniec, który lubi uczniów liceów. Tak, na wszystko jest sensowne wytłumaczen