Caedes cz.11 Księgi
Dziś wstałem bez optymizmu...jak zawsze. I znowu moja kołderka na podłodze.Kocham to. Wole zadanie od tego czegoś wykonać od razu...Dziś wzywam Wicie i Monię. Razem przeszukamy bibliotekę starówki. A następnie razem udamy się do Adriana. Zebrałem się i umówiłem się z dziewczynami że spotkamy się przed moim celem. Po wyjściu z domu zorientowałem się że...znowu jest mgła tak jak wtedy kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy. Teraz mam pewność że to był on. Czym prędzej udałem się na przystanek...A tam nikogo nie było jak fajnie. Zacząłem pisać do Wici..
-,,Gdzie jesteście?"
-,,Już jedziemy a ty?"
-,,Czekam na autobus. Straszna pogoda."
-,,No ale fajnie że się zobaczymy"
-,,Też się cieszę Wiciu"
-,, ^^ "
Mój autobus przyjechał dość szybko a droga nie była długa. Wysiadłem na placu starego miasta i poszedłem do biblioteki. Widok starych budowli jak zawsze wywołuje u mnie pozytywne uczucia.Uwielbiam starówkę i szczerze chciałbym tu zamieszkać z... No właśnie z kim? On czy ona ? Nie mam pojęcia póki co ważne żeby był to ktoś kogo kocham i kto kocha mnie... Moim oczom ukazały się dziewczyny i mnie nie widziały. To moja szansa!
-Wicia!!
Rzuciłem się na nią w taki sam sposób jak ona zazwyczaj. Zaskoczona tym co zrobiłem nie utrzymała równowagi i razem wylądowaliśmy na ziemi. Monia tylko się na nas gapiła.
-Hej Kapiś. To ja powinnam wywalić ciebie!
-Hej Moniu!
-Cześć
Z dziewczynami udaliśmy się do biblioteki...
Ach ten wszechogarniający zapach książek. Kocham go. Wicia chyba zapomniała że mi w czymś pomaga i zabrała się do buszowania w książkach.
-Kto tu jest?
Och toż to Logan...
Niewidomy który kiedyś był głównym opiekunem tego miejsca. Ma białe włosy, zapewne farbowane gdyż nie jest stary.
-Przedstawcie się natychmiast!
-Logan spokojnie to tylko ja i moje koleżanki.
-Kacper...Tak dawno cię nie słyszałem. Stęskniliśmy się za tobą z Darkiem
-Też tęskniłem...Gdzie on jest tak w sumie?
-Poszedł po kawę nie tak dobrą jak ta którą przynosisz ale też jest ok.
Był okres w którym bywałem tu codziennie i zawsze dawałem im przygotowaną przez siebie kawę.
-Nie będę wam przeszkadzał w poszukiwaniach tego czego szukacie.
No właśnie jego słowa przypomniały mi że nie wiem czego mam szukać. Ale mroczne siły którym służę wskażą mi drogę...Jestem taki zabawny
-Dzięki Logan.
Poszedłem pogapić się na bibliotekę...Części obrazów wiszących na ścianach wcześniej tu nie było.
Jego oczy wydają się patrzyć na osobę która właśnie patrzy na obraz. To jest niepokojące. Kim on jest? Przystojny...Jest szlachcicem to na pewno. Młody mężczyzna w ciężkiej zbroi z czerwoną peleryną. Jest on na czele armii kawalerzystów.
-Moniu wiesz kto to?
-Nie znam się na historii. Ty albo Wicia powinniście wiedzieć.
-Stawiam że to ktoś związany z tymi ziemiami sądząc po tarczach z herbami ustawionymi obok obrazu.No i gdzie Wicia?
-Zaginęła wśród książek.
Szkoda przydałaby się teraz. Ale nie będę jej bronił tego co daje jej przyjemność.
-Baldwin Zapomniany. Mało kto o nim wie...
Te słowa nas zaskoczyły...
To tylko Darek czaił się za nami. On potrafi być straszny. Platynowy blondyn będący następcą Logana i jego bliskim przyjacielem. Ma założony kaptur nawet w miejscu pracy co jest chyba dość nietypowe.
-Powiadają że był światłym władcą który popadł w obłęd i paktował z siłami zła...Za co spotkała go kara.
-Jaka?
-Inkwizycja poddała go wielodniowym torturom a następnie publicznie go skatowali. Legenda mówi że jego potomek da mu siłę do powrotu a na jego rozkazy powstanie armia umarłych pochowanych pod miastem.
Ta opowieść wywołała ciarki u mnie...A Monia była niewzruszona.
-Tak w ogóle to witaj Kacprze.
-Cześć Darek.
-Jestem Monika.
-Miło mi. Jeżeli chcesz to mogę użyczyć ci pism na jego temat.
Lubię tych dwóch ale zawsze wydają mi się niepokojący szczególnie Darek.On nawet nie wygląda jak bibliotekarz. Choć nie należy oceniać książki po okładce chyba szczególnie w bibliotece. Przekazał w moją rękę dwa grube tomiszcza oprawione skórą. O i Wicia już jest przy drzwiach z wypożyczoną stertą ksiąg.
-Postaram się was odwiedzić jak najprędzej chłopaki.
-Trzymam my za słowo.
Pożegnaliśmy się z nimi i poszliśmy w kierunku przystanku.W autobusie poza kierowcą byliśmy tylko my...
-Kapiś...
-Tak Wiciu?
-Co z nimi?
-Z kim?
-Tymi z biblioteki.
-No to fakt nie byli uroczy.
-Trzeba ich poznać żeby polubić. Nie mieli łatwego życia.
-Ten jednooki kogoś skrzywdził kogoś.
-Tak wiem Wiciu ale bronił osobę którą kochał.Poza tym to dzięki niemu nikt w mieście nie odważy się być skinem.
-Zaraz co?
-To on wykończył Gustawa Popławskiego największego skina w mieście.
-Serio?To tłumaczy uszkodzone oko on lubił okaleczać.
-Nie to żebym chciała wam przerywać ale jemu nie udowodniono...Choć był zły nie zaprzeczam
-Tak ale niektóre rzeczy się wie Moniu a on chciał pościć Logana który to właśnie był pierwotnie bibliotekarzem i kochał książki.
-I ty im ufasz Kapiś?
-Tak i prosiłbym żebyście nie mówiły nikomu o tym ok ?
-Ok
Odpowiedziały mi zgodnie co było pozytywnie krzepiące.
Tak...Gustaw po serii ataków na każdego kto jest choć trochę inny w końcu został ukarany. Z jednej strony nie udowodniono mu ale to policjanci zawiedli konkretnie. Wszyscy wiedzą że był winny. Za nienawistne spojrzenia wydłubano mu oczy. Przez trujące słowa i zadawanie ran psychicznych odcięto język.Za przemoc zadaną innym złamano mu ręce oraz palce. Żeby nie popełniono tego błędu raz jeszcze wykastrowano go.
Dziewczyny chyba nie wiedzą dokładnie co się stało Gustawowi a ja ich nie uświadomię. Sprawa była głośna ale wiele rzeczy zatuszowano. Przez ojca zawsze znam najbardziej makabryczne szczegóły...Dojechaliśmy w końcu i udaliśmy się do mnie. W pokoju położyłem księgi na półce. no i następnie udaliśmy się do Adriana...Gdzie już trwała impreza...sądząc po tym że jeszcze przed wejściem słychać śmiech Vina brzmiący niczym hiena po sporej ilości marihuany.
-Jak uroczo...
-Zgadzam się Moniu...
-Dokładnie Kapiś.
Zapukałem a tam...Adrian otworzył co w sumie jest zupełnie normalne.Ach ta nadzieja na zaskoczenie.
-O cześć wam.
-Hejka
W domu Adriana...Blady i Goś chleją sobie wódkę...Vin ledwo stoi a Arnold już nieprzytomny i z wymalowanymi na twarzy karniakami.
-Adi co jest?
-Nic, rodziców nie ma w domu i chcieliśmy oblać twój powrót ale oni zaczęli bez ciebie.
-Nic się nie stało. Gdzie Marta ?
-Musiała odpocząć po pracy i tyle
Wtem Blady podszedł do nas z litrową butelką wódki...
-Towarzysze ktoś chce się ze mną napić? Może ty Moniu?
-Nie piję w ogóle.
-Sorki to może ty Kapi?
-Nie pije wódki.
-Wicia?
-Ok mogę drinka chodźmy usiąść.
-Adi są jeszcze piwa smakowe?
-Tak dla ciebie zostawiliśmy kilka jabłkowych.
-Dziękuje...
Reszta dnia minęła wesoło i spokojnie.Postanowiliśmy wszyscy nocować u Adiego.Choć o spaniu mowy nie było...
Podoba mi się!
OdpowiedzUsuń